20 maja
Wyruszyłem po południu, po pracy. Sądziłem, że rzut oka na pola między Borową i Skokami wystarczy by określić lokalizację fortu. Choć w znalezionym opisie lokalizacji było napisane, że to jest kilometr od Wieprza, a pola leżą bliżej rzeki.
Najpierw dałem się nabrać znakowi nadziei. Po tylu dniach w deszczu ten pierwszy z przebłyskami słońca już sam dawał nadzieję na poprawę, a tu jeszcze tęcza.
Dwa kilometry dalej zawróciłem ponieważ zaczęło padać. Nawet nie tyle padać co lać. Zaraz też przestało. Jednak obawiając się powtórek zajechałem tylko w okolice nowego mostu by zrobić zdjęcie i do domu.
22 maja
Wyjechałem skoro świt. Szkoda dnia, a i usiedzeń trudno gdy słońce patrzy na ziemię bez ciemnych okularów. Zanim ruszyłem w kierunku Borowej wykonałem szybki przegląd sytuacji w pobliżu starego mostu.
Port rzeczny zalany. Woda zakryła otaczający go płot i ponad lustrem wody pozostały jedynie wieńczące ogrodzenie druty kolczaste.
Rzeka zwraca nam nasze skarby.
Wjazd na teren portu rzecznego. Podczas gdy tam stałem woda zdążyła wejść na widoczne na zdjęciu płyty pod bramą. Ale ślady wyraźnie wskazują, że wciągu nocy poziom wody wyraźnie się obniżył.
Znów rzut oka na nowy most. Tu też widać niewielkie zmiany na lepsze. Tu stan porównać mogę jedynie z tym co widziałem dwa dni wcześniej.
Dwa dni wcześniej rzuciłem okiem ale nie obiektywem na zabudowania przy ulicy Młyńskiej (dawna Wólka Profecka, a od 1934 Puławy). Wtedy woda nie dochodziła do worków. To z cofki na Kurówce.
W pobliżu Wólki Gołębskiej, na końcu rozlewiska wiślanego wiosną zeszłego roku zrobiłem zdjęcie po zejściu wody. Suche trawy leżały jak uczesane. Dziś nie było szans by zejść w miejsce z którego wtedy robiłem zdjęcie.
A trawy, pewnie młode i zielone, pozostały gdzieś tam pod wodą, która tędy płynie chyba tylko trochę wolniej niż w głównym nurcie.
W końcu dojechałem do Borowej. Na miejscu zapytałem o pozostałości fortu. Tak by się upewnić czy w odpowiednim miejscu chcę szukać. Okazało się, że źle celowałem. Wskazano mi lasy, a nie pola. Dowiedziałem się też, że nie powinienem nic znaleźć ponieważ cegła dawno została wykorzystana do budowy domów, a gruz betonowy poszedł na podmurówki. Jednak postanowiłem mimo wszystko szukać. A nuż coś trafię? Ludzie nie zawsze są dokładni aż tak by wszystko wysprzątać. Coś zawsze zostaje.
Dojeżdżając do lasu miałem rozwidlenie dróg. Wybrałem tą przy której stał słup. Nie dlatego, że jestem przesądny. Raczej on mi się trochę kojarzył z tym czego szukałem.
Po ponad godzinie błądzenia po lesie doszedłem do wniosku, że pewnie regułą jest to, że coś zawsze zostaje ale od każdej reguły jest jakiś wyjątek. Być może właśnie na niego trafiłem. Ale też przeanalizowałem głębiej to co mi wcześniej powiedziano. Betony miały znajdować się po dwóch stronach torów linii kolejowej Dęblin - Lublin. Powinienem więc szukać nieco bliżej tej linii. Tak też zrobiłem. Ale najpierw były...
...kwiaty,
potem były... kwiaty
następnie były kfiatki
Czy te kfiatki to część poszukiwanych umocnień? Nie mam pojęcia. Więc udałem się dalej i tam znalazłem... kwiaty.
Czyli nie znalazłem chyba nic z tego co znaleźć chciałem. Chyba. Drugą część lasów pozostawiłem sobie na później. Łażąc po krzakach z rowerem straciłem dętkę. Wymiana troszkę trwała więc ruszyłem dalej. Do Dęblina. Chciałem pokręcić się trochę z aparatem przy pałacu Mniszchów. Po drodze postój na moście na Wieprzu. Widać stąd Wieprzoujście. Teraz to nie wiadomo czy Wieprz wpływa do Wisły czy może jest odwrotnie. Woda w Wieprzu zdawała się stać bez ruchu.
W tej nieruchomej tafli wody mógł się przeglądać most kolejowy.
W Dęblinie najkrócej do pałacu miałem drogą przechodzącą obok cmentarza "Balonna". Odwiedziłem go. Zdjęcia zamieszczone przeze mnie wcześniej w temacie samego cmentarza powstały zimą. Teraz było tam podobnie i inaczej. Poszedłem też do samego końca cmentarza. Tam już nie ma grobów wojskowych. Są za to uszkodzone przez kogoś stare groby.
W kącie cmentarza, blisko wejścia zwróciłem uwagę na fragmenty starych pomników. Pewnie nie wiadomo gdzie wcześniej stały.
Po cmentarzu, na którym chyba wcześniej nie zauważyłem kwatery lotników czechosłowackich z września 1939 roku, przyszedł czas na pałac. Jadąc od strony miasta najpierw widzi się go od tyłu.
Nie wiem czy nie jest to ta jego lepsza strona. Dobudowane w XIX w towarzystwo pałacu (chyba przez Paskiewiczów do których przez jakiś czas pałac należał) psuje wygląd całości. W pałacu znajduje się Klub Garnizonowy. Park przylega do terenu wojskowego. A jak tam byłem akurat odbywał się zlot użytkowników Harley-ów.
Po odwiedzinach w przypałacowym parku nie zakończyłem zwiedzania Dęblina. Wg informacji znalezionych w internecie na ulicy Okólnej 33 miałem odnaleźć budynek będący kiedyś synagogą. Pewnie synagogą w Irenie, a nie w Dęblinie ale to już szczegół. Napisane tam było, że budynek przebudowano i jest teraz magazynem. Tylko nie byłem pewien gdzie jest ulica Okólna. Pojechałem więc prosto przez Kocką w stronę kościoła. Sam kościół mi się nie podoba ale zawsze przyciąga mój wzrok wieża kościelna. Z daleka jest intrygująca. Z bliska, trochę mniej.
Jadąc dalej tą drogą znalazłem się w końcu w okolicach Fortu Mierzwiączka. Na pewno za daleko by szukać synagogi ale przynajmniej były konie
Po powrocie do centrum podjechałem do rynku i odnalazłem ulicę Okólną. Budynek z numerem 33 nie jest magazynem.
Pani ze sklepu widząc, że robię zdjęcie zamknęła drzwi. Pewnie więc trafiłem tam gdzie trafić chciałem. Budynek znajduje się też w miejscu dość typowym. Przy ulicy oddzielającej go od zabudowań przylegających do rynku. Cmentarza szukać nie muszę. W Irenie do najprawdopodobniej nie było. Korzystano z cmentarza w Bobrownikach. Choć mogło być inaczej, a ja tylko o tym jeszcze nie wiem.
Między Bobrownikami, a Niebrzegowem Wieprz wylał jak wczesną wiosną. A może trochę mniej.
Ale w Niebrzegowie nie wszystka woda jest z Wieprza. Ta na pewno pochodzi z opadów. A brodzący koń coś usiłował z niej wykopać.
Jeszcze za Niebrzegowem ostatni rzut oka na Wieprz.
I powrót do Puław.
23 maja
To już ostatnia próba odnalezienia Fortu Borowa. Przynajmniej w tym tygodniu ostatnia. Ruszyłem w lasy po drugiej stronie torów. Poruszałem się nie tylko drogami. Czasami były to ślady. Ślady drwali.
Tu i drogi są chyba rzadko używane . Pokryły się pajęczynami.
Pajęczyny otaczają mieszkania ich właścicieli. Niestety właścicieli nie udało mi się złapać "na ostro".
Dotarłem nawet na rozlewiska Wieprza oddzielające mnie od lotniska w Dęblinie.
Poruszając się w kierunku Skoków znalazłem wreszcie kawałek betonu.
Za tym czymś znajduje się wysoki nasyp. Sięga niemal czubków drzew. Ślady wskazują na pojawiania się tu motocykli. Nic jednak nie wskazuje na to by były to pozostałości poszukiwanego fortu.
Dalsze zdjątka z tego miejsca chowam, a zainteresowani muszą je sobie sami otworzyć klikając w przycisk "Show"
Nasyp
Zdjęcia:
Druga od nasypu.
Zdjęcia:
Zdjęcia:
Zdjęcia:
Zdjęcia: