Udział wzięli:
Oddział piechoty zmotoryzowanej z 5 Dywizji Pancernej SS "Wiking" oraz oddziały Wehrmachtu o łącznej sile ok 2000 ludzi. Dowodził nimi SS-Gruppenführera Jakob Sporrenberg.
Ok. 600 partyzantów AL pod dowództwem ppłk Mieczysława Moczara "Mietka" oraz ok. 200 partyzantów sowieckich pod dowództwem kpt. Czepigi.
W maju 1944 roku Niemcy prowadzili akcję oczyszczania tyłów frontu. Jej kryptonim to "Maigewitter". Dowódcą całej akcji był wspomniany wyżej Jakob Sporreng. Oddział Moczara przemieszczał się w tym czasie wraz z sowietami z Lasów Parczewskich. Teren w jakim przyszło walczyć obu stronom nie sprzyjał użyciu sprzętu zmechanizowanego. Okolica jest gęsto poprzecinana wąwozami i w dużym stopniu pokryta lasami. Walki zakończyły się wydostaniem z okrążenia partyzantów co jest w wojnie partyzanckiej traktowane jak zwycięstwo. Partyzanci po całym dniu walk przedostali się do Lasów Parczewskich i Janowskich (czyli wrócili skąd przyszli). W czerwcu znów brali udział w walkach podczas niemieckiej operacji "Sturmwind I".
Straty stron:
AL - 40 poległych
Sowieci - 26 poległych
Niemcy - 300 poległych i rannych.
W miejscu bitwy powstał pomnik.
Zdjęcia:
Zdjęcia:
Zdjęcia:
To grób, a nie tablica pamiątkowa.
O samym Moczarze wolę nie pisać. Jego żołnierze bardzo go chwalą. Muszą mieć ku temu powody. Jego ofiary są jednak innego zdania o tej postaci, która przecież jak wiadomo były agentem sowieckim po przeszkoleniu przez NKWD. Patriotyzm Moczara może przybliżyć jego wypowiedź z 1948 (podaję za Wprost z artykułu Sławomira Cenckiewicza): "Związek Radziecki jest nie tylko naszym sojusznikiem - to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, partyjniaków, ZSRR jest naszą Ojczyzną, a granice nasze nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro będą na Gibraltarze".
Nie umniejsza to powodzenia w walce z okupantem.