Cała ta historia zaczyna się w roku 1831 w innym zupełnie miejscu. W tym roku właśnie inny zubożały szlachcic Kazimierz Wydrychiewicz herbu Poraj objął dzierżawę nad pierwszą posiadłością. Miał dopiero 26 lat. W tym wypadku zarządzał dobrami państwowymi. Robił to na tyle sprawnie, że zaproponowano mu po 6 latach zakup dóbr Radlin i pożyczkę na ten cel. Postać Kazimierza Wydrychiewicza musiała więc robić wrażenie na szlachcie, która w tamtym okresie jeszcze nie uważała za równych sobie ludzi parających się pracą zarobkową, nawet gdy posiadali oni piękne rodowody. Trzy lata później hrabina Rzewuska proponuje Wydrychiewiczowi zakup dób opolskich. Nowy właściciel osiadł w Kluczkowicach, pośród lasów. To do niego należał pałac. Zarządzając swoim majątkiem wybrukował drogę z Józefowa do Kazimierza, obwałował część Wisły przy swoich dobrach. Zmarł bezdzietnie w 1869 roku. Spadkobiercy sprzedali dobra, których wartość wielokrotnie już przekroczyła cenę jaką za nie zapłacił Wydrychiewicz. Jednak co do samego pałacu nie ma pewności czy powstał w połowie XIX wieku czy jeszcze przed zakupem Kluczkowic wraz z całym kluczem opolskim przez Wydrychiewicza.
Majątek nabył Franciszek Kleniewski w 1871 roku. Też był ubogim szlachcicem. Pierwszą dzierżawę objął w roku 1840. Szybko pomnażając swój skromny majątek w 1858 roku kierował stworzoną przy swoim udziale instytucją o nazwie Dom Zleceń Rolników Płockich. Zajmowała się ona zbytem produktów rolniczych jak i zaopatrzeniem w niezbędne narzędzia gospodarstw rolniczych. Składała się (rzecz jasna) z ziemian - jeszcze musiało upłynąć trochę wody w Wiśle zanim włościanie stali się właścicielami ziemskimi. Był więziony za popieranie powstania styczniowego. Powiększając swój majątek Kleniewski był obecny na Lubelszczyźnie w Kijanach, Gardzienicach i Opolu Lubelskim. Umierając w 1883 pozostawił majątek pod opieką synów - Jana i Władysława. Ich kluczem do sukcesu nie było perfekcyjne zarządzanie gospodarką rolną. To już ludzie przemysłu. Przemysłu rolnego. W Opolu budują cukrownię, tak samo w pobliskiej Zagłobie. W okolicy zaś propagują uprawę buraków cukrowych. Pojawiają się gorzelnie, browary. Wprowadzają w okolicy uprawę chmielu. Zakładają linie kolejki wąskotorowej dla ułatwienia przewozu produktów do zakładów. Na potrzeby budownictwa przemysłowego uruchomili też cegielnię. Ich dzieło można dotąd rozpoznać po tej czerwonej cegle. Ceglane są bowiem nie tylko cukrownie ale i młyn w Woli Rudzkiej pod Opolem Lubelskim
i kaplica rodziny Jana Kleniewskiego wybudowana we Wrzelowcu gdzie pochowano wcześniej Franciszka.
Z cegły tej zapewne też dobudowano do osiemnastowiecznego kościoła we Wrzelowcu zakrystię (kościół ma formę ośmioboku podobnie jak kaplica, która pewnie na nim była wzorowana).
Oprócz tego powstało wiele tartaków, żłobków, punktów opatrunkowych, ochronek oraz wyróżnione medalem w Paryżu (na wystawie światowej) budynki mieszkalne dla pracowników cukrowni w Zagłobie.
Wracam do Pałacu.
Dwaj wymienieni na początku tekstu architekci prawdopodobnie byli autorami przebudowy już istniejącej budowli. Ostatnim architektem który się przyłożył do przebudowy był Stanisław Witkiewicz. Osoby chcące trafić do pałacu mogą być zaskoczone brakiem jakichkolwiek oznaczeń. Nie ma drogowskazów prowadzących do zespołu pałacowo-parkowego. Nie wiem dlaczego. Ale z tego powodu przejeżdżałem obok pałacu przez lata wielokrotnie i nigdy go nie widziałem. Jadąc od Opola Lubelskiego w stronę Józefowa nad Wisłą należy zjechać z głównej drogi przy stawie, zaraz przed przetwórnią owoców. Bezpośrednio za nią znajduje się brama wjazdowa, a przy niej tablice informacyjne - niewidoczne z drogi głównej.
Czas na zdjęcia pałacu bo się rozgadałem.
Zdjęcia: